Koraliki i cała reszta

Koraliki i cała reszta

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Jak to się zaczęło i dlaczego akurat mulina..? 


A no zaczęło się to wszystko stosunkowo banalnie i przez przypadek. Miała być sweet focia na fac'a i zamarzył mi się jakiś fajny wisiorek. Myślałam, kombinowałam i nagle dziwnym trafem wpadło mi w ręce szydełko. Usiadłam i zaczęłam. Tak powstał mój pierwszy naszyjnik.
Czerwony, nie do końca perfekcyjny, z wszytymi elementami gotowej, zakupionej w pasmanterii gipiury i nie taki, jak bym sobie wymarzyła, ale z drugiej strony nie znów taki zły.



Potem niebieski... Nieco lepszy i ten w całości wykonany już przeze mnie.



Zawsze miałam ciągoty do robienia rzeczy innych niż wszystko to, co można znaleźć w sklepach. Tak zostałam krawcową, pisarką, malarką, jednoosobową ekipą remontową i bogowie jedyni raczą wiedzieć kim jeszcze; tylko dlatego, że to fajnie spróbować czegoś i odkryć, że potrafi się to zrobić swoimi własnymi łapkami. No i szczerze powiedziawszy jestem, choć okazyjnie piekielnie wręcz rozrzutną, to jednak przeważnie sknerą. Po co płacić za coś, co bez trudu można zrobić samemu, mając jednocześnie satysfakcję z faktu, że "ja umiem".

Moi bliscy twierdzą, że nie mam umiaru i jak się uprę, to jeśli tylko coś sprawia mi przyjemność, będę robić owo coś do upadłego.
No i posypało się.
Naszyjnik za naszyjnikiem. Potem jeszcze kolczyki. A ostatnio zaczęłam także majstrować bransoletki.

A dlaczego akurat mulina?
A no dlatego, że to bardzo wdzięczny materiał. Robi się z niej łatwo, a dodatkowo idzie ją rozdzielać na nitki, co w znacznym stopniu ułatwia późniejsze wszywanie nimi koralików. Próbowałam używać kordonków, ale okazały się zbyt cienkie podczas wykonywania szydełkiem baz do moich projektów, natomiast za grube, by można było używać ich do mocowania większości kryształków, których otwory nie zawsze są wystarczająco duże. Podczas pierwszych moich prac koraliki mocowałam zwykłymi nićmi, lecz szybko przekonałam się, że całość prezentuje się znacznie lepiej, gdy z żadnej strony nie widać niekiedy nie do końca idealnie pasujących barwą nitek.




No to zaczynam...


Witam wszystkich na moim blogu.

Długo to trwało, ale w końcu za namową koleżanki zdecydowałam się poklikać trochę i zacząć dzielić ze światem tym, co zdarza mi się zmajstrować. A jest to wszelkiego rodzaju biżuteria. Robię różne rzeczy, z różnych materiałów (wszystko zależy od mojego aktualnego nastroju i pomysłu). Najczęściej podstawowe elementy wykonuję na szydełku i potem wszystko to łączę z koralikami, kryształkami i czym tylko się da (a uznam, że akurat tak będzie fajnie). W miarę możliwości staram się także "wplatać" prawdziwe kamienie, które skądinąd od zawsze były moją wielką pasją.

Na początek kilka fotek kompletów (naszyjniki + kolczyki):

Biały komplet z opalami:



Różowy komplet z różowym kwarcem:



Fioletowy komplet z ametystami:



Zielony komplet z awenturynami:



Beżowo-brązowy komplet z jaspisami:



Bordowy komplet z piskiem pustyni:



Czarny komplet z hematytami: